sobota, 24 maja 2025

Sokol Ostravice - SK Ticha 24.05.2025

Fotorelacja wraz z opisem z meczu: Moravskoslezský kraj A2B - I.A třída sk.B muži.

Mecz 2025: 41

Stadion: #597

 

 

 

 

 

Sokol Ostravice - SK Ticha 24.05.2025 (2-3) 6-Poziom

Att: 230 H: 17:00 Cena: 30 Kc MOV


Nowość na bilecie bloczkowym. Informacja, że zapłaciłem :D.

Plan na ten dzień był bardzo intensywny. Zakładał on przed meczem, wejście na Łysą Górę. Wycieczka piesza rozpoczęła się w mieście Frydlant nad Ostravici. Po nieco ponad 3 godzinach marszu, udało się wejść na szczyt, który miał 1323 m. wysokości. To najwyższy szczyt pasma Beskidu Morawsko-Śląskiego i jednocześnie najwyższa góra Śląska Cieszyńskiego. Górę tę widać z okolic mojego domu z odległości ponad 40 km i dlatego chciałem zawsze odhaczyć ten szczyt.

Na lewym zdjęciu Łysa Góra z charakterystycznym budynkiem i iglicą na szczycie.


Były momenty słabości.


Szczyt Łysej Góry zdobyty z satysfakcją.


Z góry widać okoliczne miasta jak: Ostrawa, Frydek-Mistek, Bohumin.


Zejście było nieco inną drogą, a dokładnie do miejscowości Ostravica, gdzie o 17:00 był mecz. Na zdjęciach właśnie ta miejscowość.

Na 1,5 godziny przed meczem, był odpoczynek w lokalu obok dworca w Ostravicy. Wtedy było już w nogach około 22 km.

Potem do stadionu były jeszcze prawie 2 km i to był kolejny marsz. W tym miejscu do stadionu było około 0,5 km.

Przy stadionie.



Piękne umiejscowienie tablicy świetlnej. 

Domki letniskowe tuż obok boiska, robiły fajny efekt.

Trybuna otwarta, gdzie swoje miejsce miał młyn gospodarzy i sektor gości.






Jeszcze studio przedmeczowe i kolejne nawodnienie organizmu. 

Na zdjęciu na niebiesko, fani gości i po prawej chyba właściciel stajni Ferrari w F1.



Gospodarze na czerwono-niebiesko.

Sędzia asystent Nguyen Huu Hung. Widziałem go już na meczu w Smilovicach - link.





Ile to już idealnych muraw w Czechach widziałem. Do Polski raptem tylko parę km, a płyty w niższych ligach, znacznie gorsze.


Młyn gospodarzy.






Łysa Góra, którą było widać z boiska.













Ponownie Łysa Góra.







W przerwie marsz do okna życia.


Kiełbasa była z wody, ale dobra w smaku. Chyba paprykowa.


Młyn gości, plus 60 lat. Młyn gospodarzy, minimalnie...

...młodszy.




















Azjata się chyba lekko wk...





W pierwszej połowie wynik zmieniał się następująco 1-0, 1-1, 2-1. W ostatnim kwadransie, goście zdobyli dwie bramki (oba strzały z okolic 7 metra) i praktycznie rzutem na taśmę wygrali cały mecz 3-2. Bardzo oryginalna była bramka na 1-0. W sytuacji sam na sam i podcince piłki nad bramkarzem gości, futbolówka ledwo co wturlała się do bramki. Obrońca był bliski wybicia w tej sytuacji. 


Fani gości, uaktywnili się dopiero, po końcowym gwizdku sędziego. 



Po meczu na szczęście nie trzeba było się wracać, ponieważ była kolejna stacja kolejowa w Ostravicach i to znacznie bliżej. Co ważne, był tam także punkt do nawadniania się. 

Pociągiem trzeba było podjechać 5 km do miejsca rozpoczęcia wycieczki, czyli do Frydlandu, gdzie czekała już fura. Podróż samochodem do domu zajęła jakąś godzinę. 

Był to mój pierwszy wyjazd meczowy poprzedzony zdobyciem jakiegoś szczytu, lub zaliczeniem szlaku pieszego, niekoniecznie górskiego. Na szczęście pozostało jeszcze trochę sił, aby skupić się na grze piłkarzy, tak aby coś z meczu pamiętać.

W ogóle tego dnia zrobiłem więcej kilometrów niż powyżej. Łącznie tego dnia bardzo niewiele mi zabrakło do 30 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz