poniedziałek, 24 lutego 2014

Korona Kielce - Zagłębie Lubin 23.02.2014

Jednym z moich piłkarskich celów jest to aby zaliczyć wszystkie polskie od podstaw nowo wybudowane stadiony piłkarskie w ostatnich latach ale te powyżej 10 tyś. miejsc. Kiedy w naszym kraju około 2004 ruszył boom na budowanie stadionów to właśnie obiekt w Kielcach powstał jako pierwszy, bo w 2006 roku. Stadion ten zaliczyłem jednak dopiero jako dziesiąty z kolei.
Fotorelacja wraz z opisem z meczu 23 kolejki Ekstraklasa sezon 13/14.






Korona Kielce - Zagłębie Lubin 23.02.2014 (1-1) 1-Poziom  
Att:7140 H:13.00 Cena: 24zł FOT MOV
Stadion Arena Kielc (Kielce)


Po ponad 1,5 godzinie stania w 10 metrowej (!!!) kolejce w końcu zakupiłem bilet, który sprzedano mi o 4 zł mniej niż myślałem i w dodatku na górny pierścień stadionu. Normalnie wejściówka kosztowała tam o 10 zł więcej ale to bardzo marne pocieszenie. W każdym razie to już 3 mecz w ostatnim czasie po Wrocławiu i Krakowie, gdzie za bilet zapłaciłem mniej niż myślałem.

Prowadząca z dworca PKP ulica Sienkiewicza to chyba najważniejsza ulica Kielc, która prowadzi do centrum miasta. Przypuszczam, iż są dla kielczan niczym jak Pola Elizejskie dla paryżan. :P

Pałac Biskupów Krakowskich.

Pociąg relacji Wrocław - Lublin na szczęście przyjechał punktualnie do Kielc, bo tuż po godzinie 11, ale to był jeden z niewielu pozytywów tego dnia. Pod stadionem byłem na nieco ponad godzinę przed meczem. Najpierw musiałem wyrobić sobie profil czyli zarejestrować się w bazie kibiców ale oczywiście nie było żadnej tablicy gdzie znajduje się POK. Jeden porządkowy nawet stwierdził, że nie ma takiej rejestracji bez karty kibica i że jest ona obowiązkowa, co było nieprawdą. W końcu w klubowym sklepiku pokierowano mnie do wspomnianego POK-u, który oczywiście znajdował się po drugiej stronie stadionu.

Kiedy byłem już obok POK-u na około godzinę przed meczem, wszedłem na chwilę aby upewnić się czy jest to na pewno to miejsce. Porządkowy powiedział, że jak najbardziej i zostałem już w środku. Rejestracja na szczęście poszła sprawnie i gdy wyszedłem, ustawiłem się tuż obok do kolejki po bilet (jak na zdjęciu). Wtedy zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy: Niechcący wepchałem się do kolejki do wyrobienia profilu oraz, że nie zdążę na pierwszy gwizdek sędziego. Kasjerka sprzedająca bilety była niestety bardzo wolna. Podziwiałem niektórych miejscowych fanów ponieważ gdy było 10 minut, spokojnie sobie stali i żartowali a byli dopiero daleko daleko w kolejce do POK-u - tzw. włoski luz.

Następnie pojawił się problem z czytnikiem kodu kreskowego z biletu i kolejne dwie minuty w plecy. Na stadion wszedłem kiedy było już grubo po 20-tej minucie meczu. Nie widziałem oprawy Korony, która jakże by inaczej została zaprezentowana na wyjście piłkarzy, a także nie widziałem jednej bramki. Ktoś mógłby zapytać dlaczego nie jechałem na mecz wcześniejszym pociągiem albo dlaczego nie pojechałem na mecz o późniejszej porze. Niestety nie było bezpośredniego pociągu, który pasowałby do wcześniejszego przyjazdu lub późniejszego powrotu. Wyjazd musiałbym połączyć z noclegiem, co nie za bardzo mi się podobało.

Pierwsze spojrzenie na stadion od wewnątrz wzbudziło we mnie dobre wrażenie. Obiekt liczy 15,5 tyś miejsc. Cały kraj się zachwycał kiedy go wybudowano co wywoływało uśmiech na twarzy u Niemców. Dzisiaj już nawet w Polsce nim nikt się nie zachwyca ale mnie tam się podoba. Z mojej prawej strony znajdował się młyn Koroniarzy.

Korona oczywiście na złocisto-krwisto.



Pełne trybuny blisko boiska, niczym mecz Premiership.


Stadion ten trzykrotnie gościł naszą reprezentację. To tutaj 5 lat temu padło rekordowe zwycięstwo naszej kadry przeciwko San Marino. Wygraliśmy 10-0.







Po prawej Nigeryjczyk David Abwo.




W przerwie chciałem skorzystać z tutejszego WC. Przeszedłem całą długość trybuny wzdłuż boiska i nie znalazłem. Co się okazało. Wszystkie WC są tylko pod trybunami za bramkami i trzeba zejść głęboko klatką schodową w dół aby z nich skorzystać.

Do Kielc przyjechała liczna grupa fanów z Lubina. Ich doping z mojego miejsca był dobrze słyszalny.

Nie pochwalam tego tzn. wypełniacze pustych miejsc na stadionie w postaci reklam.




Fani Korony stanęli na wysokości zadania. Ich doping bardzo mi się podobał. Nie było dużo przestojów a parę razy ilość decybeli była na prawdę duża. Często w czasie meczu "pozdrawiali" Policję.



Jak już wspomniałem pierwszej bramki nie widziałem a był to gol Abwo dla Zagłębia. Wynikiem 0-1 zakończyła się pierwsza połowa. Od początku drugiej połowy gospodarze wzięli się ostro do pracy co potwierdzili golem na 1-1 w 54 minucie po strzale z 16 metrów. Po lekkim rykoszecie piłka lobem wpadła do bramki. Wtedy gospodarze jakby spuchli i gdyby nie bramkarz Małkowski, to goście mogliby się cieszyć z trzech punktów. Mecz zakończył się wynikiem 1-1, co nie urządzało żadnej z drużyn. Co ciekawe podczas inauguracji tego stadionu w 2006 roku także przyjechała drużyna Zagłębia Lubin i także padł wynik 1-1.

Po tej kolejce gospodarze są na 12, a goście na 14 pozycji w tabeli.




Wspomniany na początku relacji sklep z pamiątkami. Po meczu był czas aby zwiedzić jeszcze trochę miasta w tym rynek. Pociąg powroty był na szczęście także punktualny ale niestety lekko przepełniony.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz