Kiedy okazało się, że ponownie będę miał okazję być na meczu na Stadionie Śląskim byłem wniebowzięty. To tutaj 3 lata wcześniej byłem na najlepszym meczu na jakim byłem tj. Ruch - Inter. W ogóle miałem tutaj się pojawić już w 1997 roku na meczu Polska - Włochy, ale niestety nie było już biletów. Lepiej późno niż wcale i ten mecz nie musiał być gorszy zwłaszcza, że także to było spotkanie eliminacyjne Reprezentacji.
Polska-Węgry 29.03.2003 Chorzów-Stadion Śląski (0-0) El.ME
Att: 48000 H:20.30 Cena:20zł FOT
|
Przed meczem balony poleciały w powietrze. |
|
Zdjęcie wykonane podczas hymnów, a w zasadzie hymnu. Kiedy jako pierwszy
miał z głośników rozbrzmieć hymn Madziarów, okazało się, że gdzieś
znikła kaseta. Widoczni na zdjęciu kibice węgierscy odpalili race i sami
odśpiewali tą piękną pieśń. Z Mazurkiem Dąbrowskiego już nie było
problemów żadnych ale wstyd pozostał i to akurat podczas meczu z
bratankami. |
|
Na meczu był komplet 48tyś widzów. Nigdy wcześniej nie byłem na takim
meczu o tak dużej frekwencji. W bramce węgierskiej zagrał słynny Kiraly
Gabor, ze swoimi siwymi gaciami. Uznanie we mnie wzbudził, kiedy kilka
razy w czasie meczu robił szpagat z nóg. |
|
Spotkanie można śmiało podsumować tym zdjęciem kibica łapiącego się za
głowę. Okazji dla Polski do strzelenia gola nie brakowało ale mecz
zakończył się wynikiem bezbramkowym. |
Dostałem wtedy pałą od robocopa, który szpalerem czyścił sektor. Bo jacyś debile kibole niebiesko-zółci, albo biało-niebiescy się chcieli pokazać. Jak durnie. Na takim meczu przyjaźni?! Węgrzy już wiedzieli, że nie przejdą. Nasi mieli już awans w kieszeni. A Ciule z grup się przyszły tylko bić.
OdpowiedzUsuń