Fotorelacja wraz z opisem z meczu 3 kolejki, Corgon Liga, sezon 09/10.
Państwo: 3
MSK Zilina-FK Senica 26.07.2009 (3-0) 1-Poziom-Słowacja
Att: 3908 H:17.30 Cena:3Eur FOT MOV1/5
Stadion Pod Dubňom (Zilina)
|
Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od domu, a mi zapachniało wielką Europą, bowiem na Słowacji od niedawna obowiązuje waluta EURO. |
|
W Zilinie byłem kilka godzin przed meczem. Auto zaparkowałem obok supermarketu, nieopodal stadionu. |
|
Potem poszedłem zwiedzać miasto. Najważniejsze zabytki miasta, rynek są niedaleko od obiektu MSK Zilina. |
|
Kiedy szedłem już na stadion na rondzie minął mnie autokar z piłkarzami FK Senica. |
|
Elewacja głównej trybuny stadionu Pod Dubnom. Podobnie wyglądają pozostałe trybuny. |
|
Pierwsze spojrzenie na stadion. Zaskoczyła mnie jego nowoczesność, bliskość trybun od boiska, które było równe jak stół. Przed meczem Ekstraklasy słowackiej, trafiłem na jakieś spotkanie juniorów MSK Zilina z Pilznem. |
|
Idealnie przygotowana płyta. |
|
Obiekt jest przepięknie położony u zbocza góry. |
|
Z takim telebimem nie spotkałem się nigdy wcześniej na meczu. |
|
Zilina w swoich barwach klubowych tzn. na żółto - zielono. |
|
Widoczna trybuna na przeciwko została dopiero co wybudowana i nie była na moje oko jeszcze oddana do użytku na ten mecz. |
|
Z widocznej trybuny z reguły doping prowadzą fani gospodarzy. Tym razem nie było jednak zorganizowanego wspierania swojej drużyny. |
|
Na skraju trybuny w sektorze gości pojawiła się około 20 osobowa grupa kibiców z Senicy. Także zbytnio się nie wysilali w czasie meczu. |
|
Gospodarze pewnie zwyciężyli 3-0 i wskoczyli na 3 miejsce w tabeli. Był to jednostronny, żywy mecz ale bez dopingu, który i tak utkwi w mojej pamięci. Czułem się trochę jakbym pojechał, gdzieś daleko na zachód Europy, na mecz dobrej drużyny. Słowacja to było trzecie państwo, gdzie byłem na meczu. |
|
Gdy wyjeżdżałem z Ziliny było jeszcze jasno. |
|
Granica Słowacko-Czeska w miejscowości Svrcinovec, 40 km od Ziliny. Po kolejnych 40 minutach była już granica Czesko-Polska. Do domu dojechałem, kiedy było już ciemno. Następnego dnia odkryłem, iż zapomniałem zabrać na moją wyprawę Prawa Jazdy a wiadomo, że ze Słowacką Policją nie ma przelewek. Na szczęście nie natrafiłem na drogówkę. |
Suplement: Po latach uznałem, iż tym meczem rozpocząłem swoją przygodę z groundhoppingiem, gdyż był to mój pierwszy dalszy wyjazd na mecz. Magnesem była tylko i wyłącznie chęć odhaczenia pięknie prezentującego się stadionu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz